Nowa książka, Indian Botanical Art: An Illustrated History, bada indywidualizm indyjskich artystów botanicznych na przestrzeni wieków
Od cesarza Mogołów Jahangira po charakterystyczną europejską tradycję zapoczątkowaną przez Brytyjczyków, Martyn Rix śledzi łuk przedstawiania flory i fauny w sztuce

By Ganesh Saili
Wędrując po tysiącakrowym Instytucie Badawczym Leśnictwa w Dehradun, odpoczywam od jego nieskazitelnych, wyłożonych cegłą korytarzy, by wejść do pokoju. Wokół mnie są obrazy kwitnących gałęzi pięknych drzew Indii, wiernie oddające kształt i kolor kwiatów, liści i gałęzi. Zapiera dech w piersiach swoją dokładnością i świeżością, w której każdy płatek ożywa. Niektóre z nich obejmują prace artysty Ganga Singh.
Ale więcej o nim później.
Prawie dwa wieki po tym, jak pierwsze obrazy botaniczne odbyły długą podróż z kolonialnych Indii do Kew Gardens w Londynie, pojawia się książka, która być może reprezentuje pierwszą podróż powrotną z archiwum. Siedemdziesiąt lat po zdobyciu niepodległości od Korony Brytyjskiej po raz pierwszy tradycja indyjskich artystów botanicznych została zaprezentowana między dwiema okładkami.
Na szczęście w ostatnim czasie artyści tacy jak Hemlata Pradhan w Kalimpong, Nirupa Rao w Bengaluru i Jaggu Prasad w Radżastanie wystawiali swoje prace na całym świecie, delikatnie przekazując pałeczkę malarstwa botanicznego młodszemu pokoleniu artystów.
Ta tradycja malowania kwiatów sięga co najmniej 1620 roku, kiedy to cesarz Dżahangir zlecił szczegółowe badanie botaniki, która tak go zachwyciła podczas wiosennej wizyty w Kaszmirze. Na lokalnych artystów duży wpływ wywarły ówczesne europejskie zielniki i ilustracje drzeworytowe, co doprowadziło do pewnej formalności i dokładności w przedstawieniu, obok ustalonej już naturalistycznej obserwacji roślin. Przez wieki ornamenty kwiatowe stały się centralnym elementem indyjskiej dekoracji: w architekturze, dywanach, innych tkaninach, a także w indyjskich miniaturach i projektowaniu książek.
Co tak naprawdę musiało przyjść do głowy 16-letniej, wciąż mokrej za uszami Gangi Singha, kiedy w 1911 r. przechodził przez bramę Chandbagh, gdy żwir chrzęścił pod stopami? Niezwykle utalentowany malarz z maleńkiej wioski Kakhola, liczącej 19 mieszkańców, został tam praktykantem botanicznym. Przez następne 20 lat nie było odwrotu. Przejście na emeryturę w 1942 roku sprawiło, że dołączył do personelu Maharajy Yadavindry Singha z Patiala, malując zebraną florę w ponad 400 akwarelach przez następne dwie dekady, aż do śmierci w 1971 roku.

Gdzie indziej, inni tacy jak on, którzy nie pochodzili z rodziny tradycyjnych artystów, byli zwykle zatrudniani i szkoleni przez Brytyjczyków do malowania zgodnie z ilustracyjną tradycją Zachodniej Kompanii Wschodnioindyjskiej, chociaż Singh był tak niepodobny do artystów, którzy pracowali dla szkockiego botanika i lekarza Williama Roxburgh lub te, które wykonały Rysunki Dapuri, zlecone przez innego urzędnika Kompanii Wschodnioindyjskiej, Alexandra Gibsona. Wiele wczesnych obrazów Singha nosi podpisy artystów z końca XVIII wieku, takich jak szejk Zain al-Din, Bhawani Das i Ram Das. Trio stworzyło również portrety ptaków, ryb i niektórych zwierząt trzymanych w menażerii Lady Impey w Kalkucie około 1780 roku.
Początkowo wszyscy artyści byli pod wpływem obrazów utalentowanego XIX-wiecznego botanika Sir Josepha Daltona Hookera, który odwiedził Indie około 1850 roku i spotkał wielu utalentowanych artystów, których obrazy bardzo podziwiał. To sprawiło, że założył własną kolekcję, która obejmowała również jego własne prace. Wszystko to zostało wysłane do jego ojca, który był kustoszem w Kew Gardens.
Oczywiście było wielu artystów, którzy zdecydowali się zakorzenić swoją pracę w zachodniej tradycji brytyjskich artystów botanicznych, takich jak Hooker, i holenderskich artystów, którzy zostali sprowadzeni, by narysować Hendrika Adriaana van Rheede'a do Hortus Indicus Malabaricus Drakensteina, zamiast podążać za tradycją Mogołów malarstwo botaniczne zapoczątkowane przez Jahangira. Interesowały ich wszystkie komercyjne aspekty roślin rosnących na wybrzeżu Kerali, a zwłaszcza przyprawy i rośliny lecznicze. Wyewoluowali styl, który był wyraźnie ich własny i jest potężnym dowodem ich całkowitego opanowania tego medium — na stronach tej dobrze opracowanej książki znajdziesz obrazy, które wydają się unosić nad powierzchnią, tak znakomicie atrament i farba spotykają się na papierze.
Pocieszające jest to, że po raz pierwszy doceniono twórczość indyjskich artystów. Najczęściej publikacje pomijają przypisywanie zasług tam, gdzie jest to należne. Wskrzeszenie imion tych zapomnianych artystów jest więc sposobem przypisania zasługi tam, gdzie jest to słuszne, i szlachetnym sposobem poprawienia głębokiego wymazania archiwalnego.
Ta książka jest cennym wkładem, który dokonuje korekty kursu zbiorowej amnezji historii.
(Ganesh Saili jest pisarzem i fotografem z Landour)
Podziel Się Z Przyjaciółmi: