Wyjaśnienie: argumenty za i przeciw nowym zasadom mediów społecznościowych
Żyjemy w nowej erze globalnej dyplomacji, w której gigantyczne firmy technologiczne rzuciły się na geopolityczny pierścień, pisze Bhaskar Chakravorti.

W czwartek rząd Indii ogłosił: szeroki wachlarz zasad opanować media społecznościowe. W szczególności platformy mediów społecznościowych muszą stać się bardziej odpowiedzialne i bardziej odpowiedzialne za treści, które niosą. Jest teraz lista rzeczy uznanych za obraźliwe.
Innymi słowy, rząd daje sobie dużo miejsca na zmniejszenie rozmiarów Big Tech, stwierdza Bhaskar Chakravorti, dziekan ds. globalnego biznesu w The Fletcher School na Tufts University.

Ale niezależnie od tego, czy działania Indii są motywowane niedawnymi frustracjami związanymi z Twitterem, czy częścią szerszego globalnego trendu, pytanie brzmi: kto może decydować, co jest legalną wolnością słowa — wielki rząd czy wielka technologia? Chakravorti próbuje wyjaśnić argumenty po obu stronach debaty.
Jeden z argumentów przemawiających za interwencją rządu opiera się na założeniu, że usunięcie obraźliwej mowy nigdy nie leży w interesie handlowym Big Tech. Aby przeciwstawić się temu argumentowi, zwolennicy Big Tech twierdzą, że firmy coraz mądrzejszy podchodzą do ryzyka dopuszczania takich treści do swoich systemów i nieuchronnie uznają, że w ich własnym interesie jest to zapobiegawcze zabicie ich.
Drugi argument przemawiający za rządem byłby następujący: w społeczeństwach demokratycznych rządy są wybierane w celu reprezentowania woli ludu. Jeśli więc trzeba podjąć trudną decyzję dotyczącą ograniczenia mowy lub pozwolenia na to, naturalnym wydaje się zwrócenie się do publicznego opiekuna. Przeciwieństwem tej teorii byłoby to, że w praktyce nawet demokratycznie wybrane rządy są dalekie od doskonałości.
Trzecią perspektywą jest przyznanie, że nie ma znaczenia, kto jest prawdziwym obrońcą interesu publicznego; dla wszystkich celów praktycznych wynik walki między Wielkim Rządem a Wielką Technologią będzie określony przez względną siłę przetargową. Podczas gdy rządy technicznie mają możliwość wyłączania całych platform w granicach swoich krajów, platformy te są teraz tak ogromne, że ich użytkownicy zbuntują się.
|Co się dzieje z nowymi zasadami informatycznymi CentrumWszystko powiedziane i zrobione, powiedziałbym, że żyjemy teraz w nowej erze globalnej dyplomacji. Nie chodzi tylko o to, by stany kłóciły się z innymi stanami; istnieją gigantyczne firmy technologiczne, które rzuciły czapki na pierścień geopolityczny… Indie mogą nałożyć zakaz na TikTok, a dzieci polityka są pozbawione niekończących się godzin rozrywki wideo. Ale jeśli zgaśnie światło na Twitterze, premier Narendra Modi natychmiast pozbawiłby się 66 milionów obserwujących. Twitter o tym wie i negocjatorzy w rządzie też o tym wiedzą, on podsumowuje .
Podziel Się Z Przyjaciółmi: