Rekompensata Za Znak Zodiaku
Podstawa C Celebryci

Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku

Dlaczego Arun Shourie dochodzi do wniosku, że ostatecznym przygotowaniem do śmierci jest po prostu miłość?

Najnowsza książka byłego ministra związkowego i weterana dziennikarki „Przygotowanie się na śmierć” jest zarówno kontemplacją, jak i antologią śmierci

To jest książka poszukiwacza. Jest po części dogłębnie dociekliwy, uczciwy, ale nie dogmatyczny.

Arun Shourie jest niezachwianym poszukiwaczem. Ma wzorową umiejętność stawiania czoła najtrudniejszym pytaniom. Po krzepiącej medytacji nad problemem cierpienia w Czy zna serce matki? (2011), Shourie teraz zwraca się do Przygotowanie na śmierć. Kiedyś żartowano, że celem literatury jest przygotowanie do dobrego życia, a celem filozofii jest przygotowanie do dobrej śmierci. Ale trudno jest zrozumieć nasze własne wyginięcie. Mówiąc ogólnie, przywołuje się dwa diametralnie przeciwstawne poglądy, aby pojednać nas ze śmiercią. Jednym z nich jest to, że tak naprawdę nie umieramy; w jakiejś formie, poprzez bezcielesną duszę czy coś, nadal istniejemy. Drugi bez wahania przyjmuje, że jesteśmy tylko ulotną materią i niczym więcej. Oba podejścia odnoszą się do kwestii umierania, mówiąc po prostu, że nic w tym nie ma. Jest coś w tej strategii, ale nie ma sensu w życiu. Wydaje się, że możemy albo nadać sens życiu, albo śmierci, ale nie obu.







Książka Shourie ma zupełnie inną ścieżkę. Książka ma trzy różne tematy. Pierwsza, najpotężniejsza i najbardziej medytacyjna część książki dotyczy nie tyle śmierci, ile procesu umierania. Szczegółowo dokumentuje wielkie dusze doświadczające często bolesnego rozpadu własnego ciała — Buddę, Ramkrishnę Paramhansę, Ramana Maharishiego, Mahatmę Gandhiego i Vinoba Bhave oraz, jako epizod, Kasturbę. Wszyscy oni zadają kłam twierdzeniu Zygmunta Freuda, że ​​nikt nie może kontemplować własnej śmierci. Ale z tych relacji wyłania się nie tyle wniosek, że wszyscy bez wahania stanęli w obliczu śmierci; większość z nich ma przeczucie. Nie chodzi też o uchwycenie momentu, w którym dobra śmierć spokojnie opuszcza świat. To raczej to, co cierpiące ciało robi ze świadomością, wszystkimi wspomnieniami i trudnymi decyzjami, które na nas wymusza.

Ale związek między ciałem a świadomością przebiega jednocześnie w dwóch różnych kierunkach. Z jednej strony to cierpienie jest produktywne: świadomość działa poprzez ten ból. Z drugiej strony, nawet najwznioślejsza dusza nie uniknie całkowitego odrzucenia ciała. Najbardziej przejmującym momentem w tej części nie jest spokój i pełnia, z jaką te wzniosłe dusze stają w obliczu śmierci; są to chwile, w których nawet najpotężniejsze dusze są sprowadzane do poniżenia przez ograniczenia ciała. Jedyną rzadką okazją, w której Ramana Maharshi kiedykolwiek traci spokój, jest jego całkowita zależność od innych w zakresie podstawowych funkcji organizmu. Problem umierania nie polega na tym, że nie można ignorować ciała; chodzi o to, że ciało cię nie ignoruje.



Drugim tematem księgi jest przyłożenie ostrego skalpela do fałszywych pocieszycieli wszystkich religii i filozofii, które obiecują wieczną duszę lub zachowanie ciał tylko po to, by poddać je mękom w piekle. Ten metafizyczny bagaż utrudnia radzenie sobie ze śmiercią i całkowicie rozprasza. Ta sekcja jest mniej hojna w swoich sympatiach interpretacyjnych. Trzeci temat książki, przeplatany w różnych częściach, dotyczy dyscypliny radzenia sobie z własnym ciałem w trakcie umierania. Książka imponująco prezentuje różnorodne źródła, od Tybetańskiej Księgi Umarłych, z jej niesamowitymi, pomysłowymi ćwiczeniami, które sprawiają, że ogarniasz całą egzystencję, po dżinistyczne źródła Sallekhany i różne techniki medytacyjne, aby zaszczepić pewien rodzaj uważności. Ale najczęściej ma się wrażenie, że ostatecznym przygotowaniem do śmierci jest po prostu miłość, coś, co może nadać znaczenie tej ulotnej chwili.

Ale to jest książka poszukiwacza. Jest po części dogłębnie dociekliwy, uczciwy, ale nie dogmatyczny. Jej ogromna wartość wynika z faktu, że książka jest zarówno książką, jak i antologią o śmierci, zawierającą fragmenty nie tylko słów osób doświadczających procesu umierania, ale zdumiewającą gamę źródeł: od Fernando Pessoa do Michela de Montaigne, od jogi do Tybetańskiej Księgi Umarłych. Dla zainteresowanych politycznie istnieje ambiwalentna relacja z wizyty premiera w Shourie podczas pobytu na OIOM-ie. Całość książki jest spleciona rozsądnie dobraną poezją: wstrząsający moment, w którym Gandhi recytuje dwuwiersz urdu do Manu: Hai baha-e-bagh-e duniya chand roz/ Dekh lo iska tamasha chand roz, rejestr, z którym może się bardziej kojarzyć Guru Dutt niż Gandhi. Jest dużo Kabiru, poezji Basho i haiku. Jeden oszałamiający: Krążąc coraz wyżej / W końcu jastrząb wyciąga swój cień / Ze świata.



To haiku przykuło moją uwagę, ponieważ zdarzyło mi się czytać w tym samym czasie oszałamiający esej Arindama Chakrabarti, Dream, Death and Death Within A Dream, w Imaginations of Death and the Beyond in India and Europe (2018), tom pod redakcją Sudhir Kakar i Gunter Blamberger, które czyta się jako świetne filozoficzne uzupełnienie tego. Ten tom zawiera potężny artykuł innego genialnego filozofa, Jonardana Ganeriego, na temat iluzji nieśmiertelności, który dotyczy źródła, które Shourie cytuje obszernie: Pessoa. Esej Chakrabartiego kończy się spostrzeżeniem Yoga Vashishtha: Urodzić się to być martwym raz i umrzeć ponownie. Być może Shourie ma rację: czy naprawdę możemy rozwikłać, co to znaczy, że jastrząb wyciąga swój cień ze świata? Czy cień pojawia się ponownie, jeśli leci niżej?

Pratap Bhanu Mehta współredaguje, ta strona internetowa



Podziel Się Z Przyjaciółmi: