Jak Yaksha, Yudhishthir i COVID-19 spotykają się w nowej książce Nialla Fergusona
„Doom: The Politics of Catastrophe” przedstawia trwającą pandemię w perspektywie poprzez analizę głównych epizodów schadzki ludzkości z katastrofami

Doom: Polityka katastrofy
przez Nialla Fergusona
Pingwin, 496 stron
Ocieranie się ludzkości o śmiertelność zawsze miało surrealistyczny charakter. Znajduje niezrównany wyraz w dialogu Yaksha-Judhisthir w Mahabharacie. Boski duch pyta: Jaka jest niespodzianka? Yudhishthira odpowiada: Dzień po dniu niezliczone stworzenia udają się do siedziby Yamy (Śmierci). Jednak ci, którzy pozostają w tyle, uważają się za nieśmiertelnych. Co może być bardziej zaskakującego niż to!
Po ponad roku schadzki ludzkości ze śmiertelną bezbronnością w postaci pandemii, „Zagłada” nie brzmi jak odległa perspektywa. Wydaje się pukać do drzwi. Rozejrzyj się, a znajdziesz rozdzierające serce historie o utraconych i zrujnowanych życiach. Ale to nie pierwszy raz, kiedy medycyna i postęp ludzkości okazały się zbyt niewystarczające, aby sprostać temu wyzwaniu. Historia ludzkości była regularnie przerywana głodami, plagami, klęskami żywiołowymi i katastrofami spowodowanymi przez człowieka.
Ponad rok po wybuchu epidemii możemy cofnąć się i przyjąć perspektywę długoterminową, a to właśnie ma na celu nowa praca historyka Nialla Fergusona „Doom: The Politics of Catastrophe”. Obejmuje imponująco szerokie płótna katastrof, poparte szeroko zakrojonymi badaniami głównych epizodów na przestrzeni wieków.
Każdy z nich pozostawił po sobie inny świat. Jak podkreśla Ferguson, pandemie, podobnie jak wojny światowe i globalne kryzysy finansowe, są wielkimi przerwami w historii. Niezależnie od tego, czy uważamy je za stworzone przez człowieka, czy też występujące w naturze, czy są prorokowane, czy uderzają jak błyskawice, są to również momenty objawienia. Jego zdaniem wszystkie katastrofy są zasadniczo do siebie podobne, nawet jeśli różnią się znacznie pod względem wielkości. Co ciekawe, po każdej katastrofie społeczeństwo i różne grupy interesu w nim często wyciągają błędne wnioski, które komplikują przyszłość.
Może to być zaskoczeniem dla niektórych czytelników, ale w sumie odrzuca pomysł zrzucania winy na jednostki za dopuszczenie się do katastrofy, ale szuka większych i głębszych czynników, które miały znaczenie. Na przykład wskazuje, że Covid-19 mocno uderzył w wiele krajów zachodnich, ale mógł wyrządzić niewielkie szkody na Tajwanie lub w Korei Południowej. Społeczeństwo, klasa polityczna i biurokracja w niektórych miejscach były bardzo dobrze przystosowane do sprostania wyzwaniu i powstrzymania szkód, podczas gdy najbogatszy kraj świata, Stany Zjednoczone, i ten z najbardziej wydajną infrastrukturą zdrowotną, Wielka Brytania, były w strzępach. przebudzenie pierwszej fali.
Ferguson wydaje się realistą, kiedy mówi, że błędem byłoby obwinianie niektórych osób, zwłaszcza szefów rządów, za nieadekwatność reakcji na pandemię. Jego zdaniem, chociaż Donald Trump musi dzielić się winą za swoje niedyskrecje w środku szalejącej pandemii w USA, nie da się obwiniać go za niepowodzenia. W rzeczywistości „Operacja Warp Speed” Trumpa ułatwiła produkcję szczepionek z zawrotną prędkością, która jest niespotykana w annałach nauk medycznych. Ferguson przypisuje niepowodzenia strukturze sieci społecznej, biurokratycznej obojętności i politycznej bezduszności.
W tym czerpie lekcje ze słynnego argumentu Lwa Tołstoja w „Wojnie i pokoju”: Król jest niewolnikiem historii. Historia, czyli nieświadome, ogólne, ulowe życie ludzkości, wykorzystuje każdą chwilę życia królów jako narzędzie do własnych celów. Z tego punktu widzenia naiwnością byłoby obwinianie przywódcy, który siedzi na szczycie hierarchicznej struktury organizacyjnej i wydaje edykty, które są przekazywane do najniższego funkcjonariusza. W rzeczywistości liderami są węzły w dużych i złożonych sieciach. Oczywiście lider byłby tak skuteczny, jak jego sieć. W przypadku izolacji tak złożone sieci są skazane na niepowodzenie.
W większości przypadków, w których narody nie sprostają wyzwaniu pandemii, Ferguson znajduje biurokrację manipulacyjną prowadzącą politycznych władców na ścieżkę ogrodniczą. Jest dość proroczy w swojej diagnozie, gdy mówi: Ale prawdą jest również, że biurokraci mogą manipulować swoimi rzekomymi panami, przedstawiając im – w sposób pamiętny opisany przez Henry'ego Kissingera – trzy alternatywy, z których tylko jedna jest wiarygodna, a mianowicie jeden, na który urzędnicy już zdecydowali. Następnie argumentuje: Cywilny przywódca nominalnie stoi na czele pstrokatej, niesfornej, niewyszkolonej armii. Ale linią najmniejszego oporu może być przyznanie, powtarzając słowa radykalnego republikanina Alexandre-Auguste'a Ledru-Rollina w 1848 roku: „Jestem ich przywódcą; Muszę za nimi podążać”.
Te sformułowania są dość zbliżone do światowej rzeczywistości, w której pandemia zniszczyła życie i gospodarki. Popiera swoją tezę, odnosząc się do katastrofy promu kosmicznego Columbia w 2003 r., krachu finansowego z 2008 r. i szeregu innych katastrof, w których znajduje winę decydentom średniego szczebla, którzy zignorowali sygnały ostrzegawcze prowadzące do katastrof . Jednak czasami Ferguson wydaje się być tak zakochany w swojej tezie, że uniewinnia Winstona Churchilla i rząd brytyjski z ich współudziału w utrwalaniu głodu w Bengalu w 1943 roku. Tutaj jawi się jako niewzruszony apologeta brytyjskiego imperializmu.
Ferguson cenzuruje media i media społecznościowe za nadmierne uproszczenie katastrofy poprzez obwinianie nikczemnych przywódców, rozpowszechnianie kłamstw i nieprawdy za ich zyski ekonomiczne i zachowanie w najbardziej nieodpowiedzialny sposób. Wschodnioindyjskie firmy internetowe splądrowały wystarczającą ilość danych; one spowodowały głód prawdy i plagi umysłu, pisze. Wreszcie pandemia powinna wymusić pewne zmiany w tych organizacjach medialnych, które upierały się, by to dziecinnie relacjonować, jakby to wszystko wina kilku niegodziwych prezydentów i premierów.
Podobnie jak hiszpańska grypa w latach 1918-20, wyjątkową cechą Covid-19 jest jego uniwersalność w dystrybucji śmiertelności. Wpływ nowego koronawirusa przekracza podziały społeczne, religijne, ekonomiczne i geograficzne. Bogaci i wpływowi są dotknięci w takim samym stopniu, jak ci żyjący na marginesie społeczeństwa. Ale byłoby błędem widzieć równoważność między bezbronnością śmiertelników a bezbronnością ekonomiczną. Niewątpliwie rozbieżność między bogatymi a biednymi z pewnością będzie się pogłębiać jako jeden z najbardziej szkodliwych następstw pandemii. Godność życia jest całkowicie zagrożona dla ubogich na całym świecie, ponieważ patogeny obnażają pierwotne instynkty Homo Sapiens – podobne do prawa dżungli, przetrwania najsilniejszych.
Być może społeczeństwo żyjące w nieustannym strachu przed końcem świata utorowałoby drogę, mówiąc słowami Fergusona, globalnej katastrofie – totalitaryzmowi. Oczywiście jest to lekarstwo gorsze od choroby. Po szeroko zakrojonych badaniach katastrof na przestrzeni wieków zdecydowanie zaleca wzmocnienie instytucji demokratycznych i pozbycie się degenerujących części organów z polityki ciała.
Wszystkie katastrofy z przeszłości w końcu dobiegły końca i wkrótce zostały zapomniane. Przeważnie dla szczęśliwców życie po katastrofie toczy się dalej, zmieniło się na kilka sposobów, ale ogólnie rzecz biorąc, niezwykle, uspokajająco, nudno. Z zadziwiającą szybkością zostawiamy za sobą śmiertelność i beztrosko idziemy dalej, zapominając o tych, którzy nie mieli tyle szczęścia, niezależnie od kolejnej katastrofy, która czyha.
Po tysiącleciach Yaksh Prashna pozostaje ważny dla ludzkości, która nie chce zdjąć kierunkowskazów. Ferguson słusznie kończy, cytując piosenkę śpiewaną przez brytyjskich żołnierzy podczas I wojny światowej, którą opisuje jako typową melodię ludzkości: The Bells of Hell go ting-a-ling-a-ling / Dla ciebie, ale nie dla mnie… Jeśli ludzkość jest przeklęta wieczne złudzenie, wyginięcie nie jest odległą, ale namacalną możliwością.
Ajay Singh jest sekretarzem prasowym prezydenta Indii
Podziel Się Z Przyjaciółmi: