Mam wielki szacunek dla żalu: Elizabeth Gilbert o miłości, żalu i cierpieniu
Z książką, którą pisze po City of Girls, wydaje się, że Gilbert powróciła do spokoju po publicznej akceptacji.

Elizabeth Gilbert uważa, że nie trzeba szukać cierpienia. Przyjdzie i cię odnajdzie. A potem zapuka do twoich drzwi – zapewnia autorka podczas sesji poświęconej beletrystyce na Jaipur Literature Festival. W twórczości Gilberta chodziło w równym stopniu o troskę o innych, jak o zaglądanie do wnętrza własnej duszy; jej słowa zarażają jej życiem i z kolei zarażają innych. Jej wspomnienia z 2006 roku, Jedz módl się kochaj , uważana za jedną z jej najbardziej znanych prac, stanowi odpowiednie świadectwo tej symbiotycznej relacji, ponieważ zmieniła jej życie tak bardzo, jak zmieniła życie wielu, którzy ją czytali. Kobiety rutynowo mówią mi, że ich ścieżka życia zmieniła się po przeczytaniu książki. Dla wielu była to pierwsza książka, która powiedziała im, że ich życie należy do nich samych. Jeśli tylko to jest celem mojego życia, jestem z tego zadowolony. Książka, którą obecnie pisze, dotyczy żałoby, uczucia, które jej zdaniem jest niezwykle podobne do miłości. Emocja, która, podobnie jak miłość, nie jest rzeczownikiem, ale czasownikiem.
Jej życie stało się tekstem i podtekstem jej pracy. W 2016 roku autorka ogłosiła rozwód z José Nunesem (mężczyzną, w którym zakochuje się pod koniec roku Jedz módl się kochaj ). To jest historia, którą żyję, a nie historia, którą opowiadam, napisała w długim poście na Facebooku. Kilka miesięcy później napisała kolejny post informujący swoich czytelników (nazywa ich Dear Ones), że jej najlepsza przyjaciółka od 15 lat, Rayya Elias, została zdiagnozowana na raka trzustki i wątroby, a Gilbert zostawił jej wszystko. Dla tych z was, którzy tutaj liczą i zastanawiają się, czy ta sytuacja jest powodem, dla którego moje małżeństwo dobiegło końca tej wiosny, prosta odpowiedź brzmi: tak, ujawniła. Gilbert mówi o Eliasie w czasie teraźniejszym, mówi, że nadal są w związku, a potem, jakby przyłapany na wyjawieniu sekretu, pospiesznie dodaje: Nie oczekuję, że go zrozumiesz.
CZYTAJ TAKŻE | Nie chcę pisać fikcji, która głosi: Jokha al-Harthi o ciałach niebieskich i nagrodzie Bookera
To właśnie to poczucie mistycyzmu – jej taniec z nim – pomogło jej poradzić sobie z druzgocącą stratą. Prawie porzuciła pisanie swojej nowej powieści Miasto dziewczyn — opowieść o dojrzewaniu osadzona w Nowym Jorku przed II wojną światową — po śmierci Eliasa (nie mogłem się tym zająć), ale otrzymała sygnał, który przekonał ją do dalszego pisania. Po jej śmierci właśnie dostałem wiadomość, nazywam to statkiem-matką, że najlepszą rzeczą, jaką mogę zrobić, to napisać. Pisanie dało mi pracę i jestem bardzo wdzięczna, że miałam coś do zrobienia, co pochłania wszystko. Przez kilka godzin każdego dnia nie smuciłem się. W rezultacie powstała olśniewająca książka, ubarwiona wszystkim, z czego Gilbert jest znany – zmysłowością, frywolnością i nieskrępowaniem, które unika wstydu. Ale w jego centrum leżą kobiece przyjaźnie, emocjonalne wsparcie i wygoda, które się z tym wiążą. W pewnym momencie życia kobiety po prostu męczy ją ciągłe wstyd. Po tym może stać się kimkolwiek, kim naprawdę jest, Vivian, mówi protagonistka, patrząc wstecz na swoje życie. Miasto dziewczyn to nonapologia Gilberta za to, kim jest i co zdecydowała się zrobić ze swoim życiem.
Elias nadal jest jej osobą (Gilbert używa tego terminu ujmująco w tym samym poście). Nie mógłbym bez niej żyć i dobre jest to, że nie muszę. Cały czas się z nią konsultuję, a kiedy jestem bardzo cicho, słyszę ją. Albo rzeczywiście się ze mną komunikuje, albo jest we mnie zakorzeniona. Zmieniła mnie. Była moim nauczycielem, moim przewodnikiem. Moje serce należy do niej, przyznaje swobodnie.
CZYTAJ TAKŻE | Wszystko, co musisz wiedzieć o Diggi Palace, w którym odbywa się Jaipur Lit Fest
Z książką, po której pisze Miasto dziewczyn , wydaje się, że Gilbert powróciła do własnego spokoju po dużej publicznej akceptacji. Tyle że tym razem, straciwszy jedyną osobę, której nie mogła znieść, uznaje nieobecność za konieczny dowód obecności; utrata miłości jako uprawomocnienie bycia zakochanym.
Mam wielki szacunek dla żalu. To bardzo, bardzo niewygodne, tak samo jak miłość. Bardzo się starałem, żeby się w niej nie zakochać (Elias), ale serce wie, do czego należy. Nie możesz tego negocjować. Smutek, który jej zdaniem jest wysokim podatkiem, który trzeba zapłacić za zakochanie, przychodzi falami. Obmywa mnie. Ale trzeba przestać się temu opierać. Naucz się być posłusznym. To nie będzie trwało wiecznie. Poddaj się i być może pewnego dnia wstaniesz i zjesz kanapkę. Gilbert żyje w nadziei, gdy ponownie wyciąga rękę, by zaoferować i poprosić o wskazówki.
Podziel Się Z Przyjaciółmi: