Protesty antyrządowe w Tajlandii: problemy i co tym razem jest inne
Protesty w Tajlandii: są trzy żądania; rozwiązanie parlamentu i dymisja premiera, zmiany w konstytucji i koniec nękania krytyków.

Tajlandia od kilku miesięcy jest świadkiem demonstracje prodemokratyczne protestujący domagali się zreformowania monarchii i ustąpienia premiera Prayutha Chan-ocha. Obecna fala protestów należy do największych w ostatnich czasach.
Jaki system polityczny istnieje w Tajlandii?
Tajlandia, kraj z większością buddyjską, liczącą około 70 milionów ludzi, przeszła z monarchii absolutnej na monarchię konstytucyjną w 1932 roku. Po zamachu stanu w 1947 roku Tajlandią w większości rządziło wojsko. Od około 2001 roku w polityce kraju panuje podział na zwolenników i krytyków populistycznego przywódcy Thaksina Shinawatry, którego wojsko w 2006 roku obaliło ze stanowiska premiera i od tego czasu przebywa na wygnaniu.
Przez dziesięciolecia wojsko wielokrotnie rozprawiało się z dysydentami. 6 października 1976 r. na Uniwersytecie Thammasat w Bangkoku został stłumiony prowadzony przez studentów protest prodemokratyczny, kiedy siły bezpieczeństwa zabiły 46 demonstrantów i aresztowały prawie 3000 osób. W 2010 roku ponad 2000 aresztowano, a 90 zabito w starciach między siłami bezpieczeństwa a protestującymi przeciwko rządowi.
Obecny władca, Maha Vajiralongkorn, został królem w grudniu 2016 roku. Premier Chan-ocha doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu w 2014 roku, kiedy to przejął władzę od siostry Shinawatry. Chan-ocha, popierany przez króla, podobno ingerował w ordynację wyborczą podczas wyborów w 2019 r., co pozwoliło mu pozostać u władzy. Kliknij, aby śledzić Ekspresowe wyjaśnienie na Telegramie
Czego dotyczą obecne protesty?
Demonstracje rozpoczęły się pod koniec zeszłego roku po zdyskwalifikowaniu opozycyjnego polityka Thanathorna Juangroongruangkita ze stanowiska posła do parlamentu i delegalizacji jego partii Future Forward. Ograniczenia pandemiczne doprowadziły do wstrzymania protestów, które wznowiono w połowie lipca, kiedy Wolna Grupa Młodzieży prowadziła 2500 demonstrantów w Bangkoku.
Żądania są trzy: rozwiązanie parlamentu i rezygnacja premiera, zmiany w konstytucji i zaprzestanie nękania krytyków. 3 sierpnia prawnik ds. praw człowieka Arnon Nampa wygłosił przemówienie na temat reformy monarchii. Nampa i inny przywódca ruchu, Panupong Jadnok (znany również jako Mike Rayong), zostali aresztowani w zeszłym tygodniu.
Inne grupy dołączyły do protestów, z szerszymi żądaniami: rozszerzenie praw LGBT i praw kobiet, reformy w edukacji i wojsku oraz usprawnienia w gospodarce. Podczas demonstracji na Uniwersytecie Thammasat 10 sierpnia w deklaracji wymieniono dziesięć żądań. Obejmowały one niezatwierdzenie przez króla dalszych zamachów stanu, zniesienie urzędów królewskich, zmniejszenie budżetu państwa przyznanego królowi oraz amnestię dla osób ściganych za krytykę monarchii.

Czym różnią się te pokazy od poprzednich?
Tradycyjnie podział polityczny Tajlandii był pomiędzy czerwonymi koszulami (populiści i zwolennicy Shinawatry) i żółtymi koszulami (lojaliści rodziny królewskiej). Tym razem protestujący nie używają tych tradycyjnych kodów kolorystycznych, ale wymyślili własne symbole wyrażać swoje poglądy i sprzeciw. Należą do nich salut trzema palcami przeciw zamachowi stanu z serii Igrzysk śmierci oraz gesty, takie jak ręce skrzyżowane na klatce piersiowej i dłonie skierowane nad głową. Niektóre z tych gestów są takie same, jak te używane przez prodemokratycznych demonstrantów w Hongkongu.
Krytykując monarchię, która jest zabroniona przez prawo, protestujący otworzyli nowy teren. Zgodnie z art. 112 kodeksu karnego, kto zniesławia, znieważa lub grozi królowi, królowej, spadkobiercy lub regentowi, podlega karze pozbawienia wolności od trzech do piętnastu lat.
Jak zareagował rząd?
Rząd próbował stłumić dotychczasowe pokojowe protesty. W piątek do rozpędzania protestujących użyto armatek wodnych. W czwartek władze wprowadziły stan wyjątkowy, zakazując zgromadzeń pięciu lub więcej osób w Bangkoku, a także zakazując publikacji informacji, które mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Protestujący do tej pory łamali zakaz i nadal protestują w stolicy.
W zeszłym tygodniu rząd zablokował dostęp do strony internetowej change.org po internetowej petycji wzywającej do uznania króla za persona non grata, podała BBC. Rząd aresztował także kilku przywódców zgromadzeń i studentów oraz kilku demonstrantów.
Podziel Się Z Przyjaciółmi: