Pisarka-poetka Sharanya Manivannan o zapełnianiu folklorystycznej pustki w swojej drugiej książce z obrazkami dla dzieci
35-letnia Sharanya Manivannan wraca do domu z Syrenami w świetle księżyca

Fragmenty wywiadu
Podobnie jak The Ammuchi Puchi (2016), twoja druga książka z obrazkami dla dzieci, Mermaids in the Moonlight (Red Panda, Rs 199), również jest nietypowa pod względem wyboru tematu. Jak dochodzisz do historii, którą chcesz opowiedzieć i czy było coś szczególnego, co przyciągnęło Cię do obecnej narracji?
Moja rodzina pochodzi z Mattakalappu (Sri Lanka). Moja mama opowiadała, kiedy byłam dzieckiem, że w jej rodzinnym mieście była syrena, którą można było usłyszeć śpiewającą w lagunie w noce pełni księżyca. Zjawisko to jest rzeczywiste, zwykle przypisywane muszelkom lub rybom i zostało zarejestrowane i udokumentowane. Jako osoba dorosła, podróżująca po raz pierwszy do Mattakalappu, uderzyło mnie, jak w całym mieście są postacie syren (meen magal), ale nie ma o nich żadnej wiedzy. Ta folklorystyczna pustka była moim punktem wyjścia do tej pracy. Początkowo skupiłem się na Mermaids in the Moonlight, powieści graficznej dla dorosłych zatytułowanej Inkantacje nad wodą – ale książka dla dzieci zyskała twórczy prymat podczas pandemii.
Jakiego rodzaju badania wiązała się z tą historią?
Pamiętam, jak siedziałem na werandzie w Batticaloa pierwszego dnia jednej z moich marnych podróży badawczych magów, wyczerpany do granic łez i zadawałem sobie pytanie, dlaczego w ogóle tam poszedłem i czy naprawdę jest coś, co mógłbym odsiać z zbiorowe, pokoleniowe straty, które są także moim dziedzictwem. Już następnego dnia ścieżka się otworzyła i znów się rozpłakałam. Tym kluczem było wyjaśnienie tajemnicy, nad którą zastanawiałem się od dawna, na temat niewypowiedziany w mojej rodzinie – o tym, jak moja prababcia mogła zrezygnować z małżeństwa i mieszkać sama, około 1930 roku. Mukkuvarowie z Batticaloa byli matrylinearni i matrylokalni, przynajmniej do jej pokolenia. Miała więc własną ziemię i agencję, by zacząć od nowa. W późniejszej podróży udało mi się też pojechać do miejsca, w którym mieszkała sama. To może wydawać się styczne, ale tak nie jest – dopiero gdy trzymałem ten klucz, wszystko zaczęło się dla mnie wyrównać.
Podczas moich badań pytałem wiele osób w Mattakalappu o meen magal: rybaków, badaczy, naukowców, aktywistów, hotelarzy i moich bliskich. Nie mieli wiele do powiedzenia o meen magal – ale powiedzieli mi tyle o kulturze, historii, tajemnicy, religii i rytuałach, ekologii, wojnie i biedzie, relacjach płciowych i innych opowieściach ludowych. Folkloryczna pustka wokół meen magala przestała mnie rozczarowywać, gdy otworzyły się przede mną wszystkie inne sposoby zrozumienia miejsca, z którego pochodzę.
Syrena nie jest aż tak dziwna w miejscu, w którym są zjawy dzieci i nie tylko. Dlaczego kobieta z rybim ogonem lub ryba z kobiecym torsem miałaby być niezwykłe? I – oczywiście – wszedłem do laguny w noc pełni księżyca i sam usłyszałem te tajemnicze dźwięki. Po tym wszystkim zacząłem zagłębiać się w wiedzę o syrenach z całego świata. Międzynarodowy kanon syren jest ogromny. Pisanie Syreny w świetle księżyca dotyczyło wybierania i łączenia ze sobą zestawu opowieści, które rozwijają narrację matki, która daje swojemu dziecku dziedzictwo historii.

Wspominasz w nocie autora, że masz nadzieję, że zachęci to czytelników do poszukiwania historii z różnych kultur i zrozumienia, że historie zmieniają się z każdym kolejnym opowiadaniem. Czy w czasach, gdy kładzie się nacisk na monolityczną wizję kultury, świadomie postanowiłeś skupić się na opowieściach ludowych, które są w istocie ustnym repozytorium historii kultury?
Mnogość narracji stanowi dynamiczne, przekonujące wyzwanie dla monolitycznych nakazów kulturowych. Z pewnością zgadzam się, że są one ważne z tego powodu na poziomie społeczno-politycznym. Mówiąc twórczo, jest to jednak kwestia drugorzędna. Pracowałem z mitologią i folklorem w swoich książkach, a to, co mnie zwykle pociąga, to patos pewnej historii, jej emocjonalna paleta. Praca z historiami z innych kultur musi być wykonywana z wyczuciem, ponieważ istnieje ryzyko przywłaszczenia. Byłem tego bardzo świadomy, czasami nawet bardzo niespokojny. Dlatego oddaję honor gawędziarzom przede mną, gdy książka się otwiera, i zachęcam czytelnika do odkrywania innych wersji historii, które w niej przeczytali. Odkryłem, że dla mnie lepszym podejściem nie jest bycie autorytatywnym, ale pokora i wplatanie w dzieło wątpliwości, błędów i dwuznaczności.
Czy fakt, że robiłeś zarówno historię, jak i ilustracje, ułatwił ci pracę?
Z przyjemnością tworzyłem ilustracje do Syren w świetle księżyca. Chociaż od dawna rysowałem i malowałem ręcznie, tą książką zacząłem dopiero ilustrować cyfrowo. Uczenie się nowych umiejętności, a także przenoszenie istniejących umiejętności na nowe medium było ekscytujące i trudne. Na ostatnich etapach składania książki ilustrator we mnie miał więcej do powiedzenia niż pisarz: pamiętam, że usunąłem połowę tekstu na jednej stronie, żeby np. słowa nie przytłaczały obrazu. Obserwowanie tego w sobie było bardzo interesujące.

Pracujesz także nad powieścią graficzną dla dorosłych. Co sprawiło, że przestawiłeś się na bardziej wizualny sposób opowiadania historii?
Próbuję sobie przypomnieć, dlaczego/kiedy dokładnie zdecydowałem się zapuścić się w tworzenie książek ilustrowanych. Wydaje mi się, że nie potrafię zidentyfikować jako takiego momentu epifanicznego. Malowałam od późnych lat młodzieńczych, dla przyjemności i robienia prezentów dla przyjaciół. Kiedy skończyłem pisać opowiadanie Conchology w mojej kolekcji The High Priestess Never Marries (2016), wiedziałem, że muszę stworzyć więcej. Z pewnością wiedziałem, gdy prowadziłem badania w Mattakallappu w 2017 roku, że chcę, aby to przekształciło się w powieść graficzną. Rysowałem tak długo, że wydawało mi się to naturalne, a nie poważną decyzję – chociaż oczywiście tak było.
Skończyłem pisać Incantations Over Water na kilka tygodni przed wydaniem Mermaids in the Moonlight i będę pracował nad ilustracjami przez większą część tego roku. Inkantacje… i Moonlight… mają wspólne serce i geografię, ale są bardzo różne, a historie o syrenach w obu przypadkach tylko w niewielkim stopniu się pokrywają. Inkantacje… zagłębiają się w smutek i ciemność, które Moonlight… uznaje, ale nie mogą zbadać. Opowiada ją Ila, syrena, którą Amma i Nilavoli wyobrażają sobie razem w Syrenkach… Napisałem wiele samotnych postaci, ale Ila może być najbardziej samotna z nich.
Podziel Się Z Przyjaciółmi: