„Dla mnie Kuchnia Bohri zawsze była historią do opowiedzenia”: Munaf Kapadia o swojej książce i podróży
W ekskluzywnej rozmowie Munaf Kapadia opowiada o swoim związku z jedzeniem, matką i dlaczego chce, aby TBK było czymś więcej niż startupem, który przetrwał pandemię

W innym świecie przedsiębiorcza historia Munafa Kapadii byłaby filmem o dojrzewaniu — chłopiec rzuca płatną pracę, aby założyć własny biznes. Przymus przekonania rodziców byłby emocjonalnym rdzeniem i aprobatą nieznajomych, decydującym pożegnalnym strzałem. Ale życie zaczyna się tam, gdzie kończą się filmy.
Dorastając, tożsamość religijna Munafa była zakorzeniona w jedzeniu Bohra taal w domu. Jedzenie było dostępem i pozostałością jego społeczności. Jeszcze w Google pracował nad poszerzeniem swoich korzeni, zapoznając ludzi z jedzeniem Bohri. Biznes zaczął się w domu. Wysłał zaproszenie na WhatsApp do wszystkich, których znał. Większość odpowiedziała, prosząc o nie spamowanie. Ale nadeszła niedziela i pierwsza partia nieznajomych przybyła do jego domu w Colabie. Siedzieli razem i jedli jedzenie Bohri z taal . Wierząc, że mają gości, rodzice Munafa byli zachwyceni. Jego matka Nafisa była gwiazdą. Podstępny biznes działał, a poczta pantoflowa była przekazywana.
To było w 2016 roku. Od tego czasu podróż polega na ekspansji do sieci dostawczych, wynajmowaniu większych miejsc, wizytach celebrytów w domu, zamykaniu działalności i wreszcie powrocie do miejsca, w którym zaczęli – małej kuchni w Worli.
To niesamowita historia, napisana przez życie lepiej niż jakiekolwiek filmowe ozdoby. w Jak rzuciłem Google, by sprzedawać samosy? — niezwykle czytelna książka, będąca osobistą wyprawą jego matki – Munafa i jego żony Zahabii Rajkotwali, mapa podróży Kuchni Bohri (TBK) z humorem jako wybranym językiem.
Przez telefon i rozmowę wideo z indianexpress.com Munaf opowiada o swoim związku z jedzeniem, o tym, dlaczego chce, aby TBK było czymś więcej niż startupem, który przetrwał pandemię i że wbrew powszechnemu przekonaniu uratowała go matka.
Fragmenty:
Twoja książka jest po części pamiętnikiem, a po części samopomocą. Fakt, że nie traktuje się poważnie, przyczynia się do przejrzystości pisania. Czy taki był plan od samego początku?
Książka przeszła wiele ewolucji. Gdy po raz pierwszy pojawiły się publikacje, chcieli mieć książkę kucharską. Miało to sens, biorąc pod uwagę, że istnieje na to gotowy rynek. Ale moją wizją było opowiedzenie mojej podróży i napisanie czegoś, co ludzie mogą przeczytać w ciągu kilku godzin i poczuć się szczęśliwymi. Powszechnie uważa się, że odnoszący sukcesy przedsiębiorca to taki, który zbiera dużo pieniędzy. Ale w moim przypadku podróż była fenomenalna i chciałem się tym podzielić. To również może być zwycięstwem.
Czy możesz przeprowadzić nas przez proces prezentacji i pisania książki?
Dla mnie Kuchnia Bohri zawsze była historią do opowiedzenia. W przeszłości za każdym razem, gdy tworzyłem stronę w mediach społecznościowych, opowiadałem historię jako eksperyment społeczny, aby zobaczyć, jak ludzie zareagują. Kiedy robiłem to przez 4-5 lat, ciągle myślałem o tym, jak to rozszerzyć. Mniej więcej w tym czasie przyjaciel przekonał mnie do napisania książki. Moje poszukiwania rozpoczęły się od wyszukania w Internecie, jak napisać książkę. Wtedy natknąłem się na Kanishkę Guptę (agenta literackiego). Wysłałem mu szkic i powiedział, że to bzdury. Rzecz w tym, że pomysł na książkę był w mojej głowie, ale brakuje mi umiejętności pisania długich form. Moja żona Zahabia jest fenomenalną czytelniczką i pisarką. Wkroczyła i kiedy poznaliśmy Kanishkę w 2019 roku, spodobał mu się ten pomysł. Świetnie się spisał, rozprowadzając go w różnych wydawnictwach. HarperCollinsowi się spodobało, a Sonal Nerurkar (redaktor) przeprowadził nas przez cały proces.
Czy pisanie podczas blokady było terapeutyczne, biorąc pod uwagę zawodowo sprawy przybrały ponury obrót?
Pisanie było zarówno terapeutyczne, jak i stresujące. Przez cały 2020 rok pisaliśmy książkę. Mimo że miałem jasne pojęcie o indeksie — planie kamieni milowych — był on przytłaczający. Pocieszające było wspomnienie, jak daleko zaszliśmy. Zahabia wykonała świetną robotę w pakowaniu książki, zamykając pętle. Napisała też kilka rozdziałów.
Kiedy nastąpiła blokada, mieliśmy strukturę książki, ale potem mój biznes, gdy przez szaloną przejażdżkę. Nie wiedziałem, jak zakończyć książkę. Nawet kiedy pisałem ostateczną wersję roboczą, zastanawiałem się nad zamknięciem TBK. Ale skończyłem na otwartej nucie i na szczęście się udało.
Jak przebiegło przyjęcie?
Biznesowo nie jest dobrze. Miałem ogromne oczekiwania w głowie, ale pandemia spowodowała, że żadna księgarnia nie została otwarta. To jest zła część. Dobrą częścią jest informacja zwrotna. To było szokująco dobre. Wiemy, że jesteśmy pisarzami po raz pierwszy, nie kończymy nawet na notatce sukcesu. Dużym zaskoczeniem jest to, że ludziom podoba się ta książka

Nawet jeśli Jak rzuciłem Google, by sprzedawać samosy? mapuje twoją podróż, jest w równym stopniu historią twojej matki. Twój pomysł na otwarcie The Bohri Kitchen uczynił z niej bizneswoman. Czy to było satysfakcjonujące?
Co ciekawe, wszyscy myślą, że jestem tym fajnym synem, który wyciągnął matkę z kuchni. W rzeczywistości jest odwrotnie. Nie uratowałem jej, uratowali mnie moi rodzice. Kiedy byłem w Google — najlepszej firmie na świecie — byłem znudzony do szaleństwa. Miałem w głowie kilka pomysłów, jednym z nich było założenie Kuchni Bohri. Moja mama po prostu dobrze sobie radzi. Nie mieli żadnego interesu finansowego w projekcie, ale przez cztery lata poświęcali dla mnie swoją osobistą przestrzeń i czas w weekendy.

Nigdy nie docenialiśmy umiejętności gotowania mojej mamy tak, jak teraz. Kiedy goście przybyli po raz pierwszy, skończyli jeść i przytulili się do mojej mamy. I nagle Shilpa Shetty wręczała jej nagrodę. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ani trochę się nie zmieniła. Nadal jest tą samą osobą, którą była — szczera i szczera. Gdyby w gazecie pojawił się artykuł o nas, ojciec kupiłby 10 egzemplarzy. Teraz pytają: „Więc, co jeszcze się dzieje?”. Są powodem, dla którego mogłem to zrobić.
Czy kuchnia Bohri zmieniła twoje relacje z matką?
Jestem pewien, że tak, ale musiałem go nie rozpoznać. Jednym z powodów rozpoczęcia TBK była moja wina. Będąc najmłodszą z czwórki rodzeństwa byłam przekonana, że mama musiała wiele dla nas poświęcić. Nigdy mi tego nie powiedziała, ale założyłem. Więc naciskałem ją, by zarabiała na swoich hobby, była bizneswoman. Ale dzisiaj zdaję sobie sprawę, że ona nie chce tym być. Chce robić rzeczy we własnym tempie i skali. Jest fenomenalnie utalentowana i potrafi prowadzić firmę, jeśli chce, ale nie chce, a kim na tym etapie jej życia mam za nią decydować?
Pamiętam, że był jeden stresujący okres, w którym desperacko szukałem kogoś do nadzorowania produkcji. Powtarzałem mamie, żeby to zrobiła. Powiedziała: „Nie, nie jestem zainteresowana pójściem do tej twojej brudnej kuchni i powtórzeniem mojego jedzenia. Jestem tutaj gotów na skrajność”. Nigdy nie postrzegała tego jako biznesu. Widziała, jak 30 osób przychodzi do domu i chętnie karmi je swoim jedzeniem.

Pogodzenie się z tym zajęło mi dwa lata. Ostatecznie lekcja, której się nauczyłem, jest taka, że muszę być tą osobą. Nauczyłem się więc robić biryani mojej mamy, żeby nadzorowała chłopców. Kiedy dostałem fundusze, zatrudniłem kogoś, kto ujednolicił przepis mojej mamy. Chciałem, żeby była tym, kim chciałem, żeby była, ale w końcu zbliżyłem się do tego, kim jest.
Jaka jest teraz sytuacja?
Moja mama jest moim szefem kuchni. Co kilka dni moi rodzice prowadzą smak TBK. Mają bardzo niski próg, jeśli coś nie jest miłe. Wszystko operacyjnie dzieje się w kuchni w Worli. W pewnym sensie życie zatoczyło koło. W 2017 roku zebrałem fundusze, otworzyłem większą kuchnię. Do 2020 roku wszystko zostało zamknięte i jakoś udało nam się stanąć na nogi i wznowić działalność od pierwszej kuchni. Po raz pierwszy osiągamy zyski.
Mamy teraz zupełnie inny model biznesowy, w którym poszukujemy wartości zamiast liczb. Chodzi o to, aby przenieść się do lepszej kuchni i być czymś więcej niż jakimś biznesem, który przetrwał podczas pandemii.
Podziel Się Z Przyjaciółmi: