Rekompensata Za Znak Zodiaku
Podstawa C Celebryci

Dowiedz Się Kompatybilności Za Pomocą Znaku Zodiaku

Ruch Khalistan nigdzie nie osiągnął pomimo poparcia ze strony Pakistanu, wyjaśnia autor nowej książki

Kanadyjski dziennikarz Terry Milewski w książce „Blood for blood: Fifty years of the global Khalistan project” Milewski przedstawia niezwykłą relację z ostatniego półwiecza tego, co było bardzo brutalnym ruchem. Dla wszystkich stron Khalistan stał się studium przypadku, jak tego nie robić, pisze w prologu do swojej książki.

Kanadyjski dziennikarz Terry MilewskiKanadyjski dziennikarz Terry Milewski (źródło: HarperCollins Publishers India)

Pięćdziesiąt lat temu, 12 października 1971 r., dr Jagjit Singh Chauhan, założyciel ruchu Khalistan, umieścił ogłoszenie w New York Times, ogłaszając narodziny państwa Sikhów. Jesteśmy narodem samym w sobie, napisał, ogłaszając się pierwszym prezydentem państwa Khalistan. Od tego momentu zaczyna się książka kanadyjskiego dziennikarza Terry'ego Milewskiego „Blood for blood: Fifty years of the global Khalistan project”, opublikowana przez HarperCollins Publishers India. Od tego momentu Milewski przedstawia niezwykłą relację z ostatniego półwiecza tego bardzo gwałtownego ruchu. Dla wszystkich stron Khalistan stał się studium przypadku, jak tego nie robić, pisze, kończąc prolog swojej książki.







Kanadyjski dziennikarzKsiążka Terry'ego Milewskiego „Krew za krew: pięćdziesiąt lat globalnego projektu Khalistan” (źródło: HarperCollins Publishers India)

Milewski wyjaśnił, że ani separatyści nie mieli na myśli żadnego spójnego celu ani uzasadnienia, ani politycy czy media nie wiedziały, jak na to zareagować. W rozmowie z Indianexpress.com Millewski długo mówił o tym, jak ruch ten był podtrzymywany przez te wszystkie lata, głównie dzięki wsparciu, jakie ma ze strony Pakistanu, a ostatnio także Chin. Powiedział, że rola Pakistanu polega na zapewnieniu bezpiecznego schronienia terrorystom, w tym Talwinderowi Singhowi Parmarowi, głównemu oskarżonemu w incydencie bombowym Air India w 1985 roku. Mówił także o niespójności tego, czego zwolennicy ruchu oczekują od nowego narodu Khalistanu, dlaczego duża część oryginalnego XIX-wiecznego imperium sikhów została w nim pominięta i dlaczego istnieje silniejsze poparcie dla ruchu wśród diaspory sikhijskiej. za granicą, a nie wśród tych w Indiach.

Fragmenty wywiadu



Dlaczego mówisz, że ruch Khalistan jest studium przypadku, jak tego nie robić?

Przyszło mi do głowy, że kiedy zbierałem badania do tej książki, prawie wszyscy zaangażowani w to wszystko zrobili. Mam tu na myśli separatystów, którym nigdy nie udało się stworzyć spójnej strategii, która doprowadziłaby do celu, jakim jest niepodległe państwo Khalistan. Nigdy nie wydawali się mieć spójnego uzasadnienia, nigdy nie mieli demokratycznego poparcia wśród większości Sikhów. Politycy, którzy skonfrontowali się z tym zarówno w Indiach, jak iw Kanadzie, Wielkiej Brytanii i innych krajach, spojrzeli w inną stronę i tak naprawdę nie rozumieli, co się dzieje, i niewiele z tym zrobili. Wyglądało na to, że agencje bezpieczeństwa pozwoliły, by coś się wydarzyło. Warto zauważyć, że na przykład podczas bombardowania Air India w 1985 roku podejrzani byli pod obserwacją przez trzy miesiące przed bombardowaniem, wiedzieli, co zamierzają. Poszli za nimi do lasu na próbne bombardowanie i nadal nie udało im się go powstrzymać. A media, określiłbym siebie jako kogoś, kto śledził to przez 35 lat i nie potrafił przekazać szerszej publiczności tego, co się dzieje, dlaczego to się dzieje i kto to robi. Dlatego powiedziałem, że to studium przypadku porażki i tego, jak tego nie robić.



Jakie są początki Khalistanu i czego dokładnie chce ruch?

Jeśli spojrzysz na ruch Khalistan, zastanawiasz się, gdzie jest uzasadnienie. Gdzie jest opis tego, czym ma być Khalistan? Sami Khalistanowie nie opisują tego dokładnie, ponieważ poza motywem zemsty za krew pobraną od Sikhów w 1984 po zabójstwie Indiry Gandhi, tak naprawdę nie ma nigdzie opisu tego, jakim stanem byłby Khalistan.



Na przykład, zrobiłem notatkę w księdze z mapą, która została opublikowana, aby zilustrować, gdzie będzie Khalistan, i jest to bardzo odkrywcze. Wysuwa bardzo duże roszczenia na terytorium Indii, na wschód od linii Radcliffe, ale nie ma żadnych roszczeń do pakistańskiego Pendżabu. Jak to wytłumaczysz? Połowa tradycyjnych ziem Sikhów, które obecnie znajdują się w Pakistanie, została jakoś pominięta na mapie. Na przykład Lahore było stolicą Imperium Sikhów 200 lat temu. Nie możemy powiedzieć, że jest to bez znaczenia dla kultury i historii Sikhów. A co z Nankana Sahibem? Jest to miejsce narodzin Guru Nanaka, założyciela ich religii. Oni tego nie twierdzą. Zostały one pominięte ze strategicznych powodów, aby utrzymać wsparcie Pakistanu.

Być może pierwotnym planem było odzyskanie imperium Sikhów. Ale imperium Sikhów dotarło aż do przełęczy Chajber na zachodzie i do zachodniego Tybetu na wschodzie, aż do rzeki Sutlej. Istnieje jednak cały kawałek indyjskiego Pendżabu, który nie był częścią starego Imperium Sikhów 200 lat temu. Na przykład nie obejmował Patiala, bazy macierzystej kapitana Amarindera Singha, głównego ministra Pendżabu. Imperium było raczej zdominowane przez stolicę w Lahore, która była siedzibą władzy Ranjita Singha i jego bazą macierzystą. Tak więc wyraźnie mapa imperium Sikhów nie pasuje do różnych wersji Khalistanu proponowanych przez przywódców separatystów.



Ale nie określają też charakteru proponowanego stanu Khalistan. Czy to demokracja? Czy jest to gospodarka wolnorynkowa skłaniająca się na zachód? Czy to teokracja? A co z mniejszościami religijnymi w Khalistanie? Czy Hindusi mają znowu uciekać, tak jak podczas Zaboru?

Widziałem na przykład jedną propozycję konstytucji stanu Khalistan, która nie została podpisana. Nie ma pojęcia, kto to napisał. Mówi, że Khalistan będzie wolnym krajem i demokracją skłaniającą się na zachód, ale nie-Sikhowie nie będą mogli odgrywać żadnej roli w polityce. To znowu oddaje grę. Jeśli to jest ich idea demokracji wolnorynkowej, gdzie jeśli jesteś niewłaściwą religią, nie masz nic do powiedzenia w polityce, to nie jest to zbyt spójna idea.



Dlaczego powiedziałbyś, że niektóre obszary imperium Sikhów zostały wykluczone?

Myślę, że to dlatego, że nie mogą się obejść bez wsparcia Pakistańczyków. Cofnijmy się na chwilę i pamiętajmy, że nie ma innego kraju na ziemi, w którym separatyści sikhijscy byliby w stanie przez dziesięciolecia szkolić się, zdobywać broń, mieć bezpieczną przystań i przeprowadzać transgraniczne ataki w indyjskim Pendżabie i gdzie indziej w Indiach. Jest tylko Pakistan, który wspiera ruch od samego początku. To potrzeba zemsty w oczach Pakistanu za wojnę z 1971 roku, która zdarła ówczesny Pakistan Wschodni, aby przekształcić go w Bangladesz, niepodległy kraj… Wtedy Zulifikar Ali Bhutto, ówczesny przywódca Pakistanu, powiedział, że musimy zdobyć zemsty, musimy w odwecie oderwać kawałek Indii, a to byłby Khalistan. To zapewniłoby stan buforowy między Pakistanem a jego największym wrogiem Indiami i odcięłoby indyjskim dostęp do ziemi do Kaszmiru, co jest kolejnym ważnym priorytetem dla pakistańskich przywódców. Mieli więc swoje powody, by wspierać Khalistan. Ruch Khalistan nie osiągnął niczego pomimo poparcia Pakistanu, ale bez niego z pewnością nie miał żadnych perspektyw.



Jaką rolę odegrał Pakistan w pomocy ruchowi Khalistan?

Główną rolą Pakistanu było zapewnienie bazy lub bezpiecznej przystani dla poszukiwanych terrorystów. Kiedy Talwinder Singh Parmar zakończył bombardowanie Air India w 1985 roku i kiedy myślał, że policja się zbliża, uciekł z Kanady. Był obywatelem Kanady, podobnie jak inni członkowie jego gangu, który dokonał zamachu. Uciekł do Pakistanu i został sam. Mógł robić, co chciał. Udzielono mu kontaktów z pakistańskim wywiadem ISI. Prowadził operację prowadzenia broni. Został przedstawiony swojemu handlarzowi bronią przez agenta ISI, który był islamskim dżihadystą, z którym Khalitani zawarli sojusz ze względów strategicznych. Błędem jest zakładanie, że Pakistan sfinansował tę operację. Diaspora miała dużo pieniędzy i finansowała się. Ale potrzebowali miejsca do przetrwania i to była rola Pakistanu.

Dlaczego jest tak, że ruch Khalistan cieszy się większym poparciem diaspory Sikhów niż Sikhów w Indiach?

Po pierwsze, w Indiach to nie jest starożytna historia. W powstaniu Sikhów w latach 80. i na początku 90. zginęło ponad 20 000 osób. Byli to przyjaciele i rodziny ludzi żyjących dzisiaj w Pendżabie. Wszystko to pamiętają bardzo wyraźnie. Nie chcą tego powtórzyć i to z pewnością jeden z powodów braku wsparcia. Jeśli spojrzysz na liczby głosowania z ostatnich 30 lat, kiedy separatyści ubiegali się o urząd w Pendżabie, to donikąd nie zaszli. W ostatnich wyborach w 2017 roku zdobyli 0,3 proc. głosów. Tak zły jest poziom wsparcia w Indiach.

Ponadto ludzie często zapominają, że Sikhowie odnieśli sukces w Indiach. Udało im się znacznie przewyższyć ich liczbę. Stanowią tylko około 2% populacji, ale odnoszą ogromne sukcesy w biznesie, zawodach, biurokracji i wojsku. Mimo tak małej społeczności wyprodukowali prezydenta i premiera kraju.

Natomiast diaspora składa się głównie z ludzi, którzy nie chcą mieszkać w Indiach. To oczywiście dlatego mieszkają w Kanadzie, zachodnim Londynie lub Kalifornii, ponieważ zdecydowali się wyjechać. Wśród tych osób jest wielu, którzy pamiętają złe stare czasy lat 80. i nie mają doświadczenia w czasach nowożytnych w Indiach. Wielu z nich od lat nie miało wizy, aby odwiedzić rodzinę w Indiach. Zmieniło się to w ostatnich latach, kiedy za Manmohana Singha usunięto czarną listę i pozwolono wielu ludziom odwiedzić Indie i pogrzebać przeszłość. Ci ludzie, którzy zostali wykluczeni z Indii, tak naprawdę nie wiedzieli, jak wyglądały nowe Indie, i pamiętają złe stare czasy 84 i żyli w przeszłości. Nowe pokolenie nie pamięta tego wszystkiego zbyt dobrze. Tak więc, jak długo ten ruch przetrwa nawet w diasporze, należy zadać pytanie. Myślę, że dość szybko zawodzi.

Czy diaspora sikhijska domagająca się Khalistanu chce żyć w nowym państwie, jeśli w ogóle się to stanie?

To jest dla mnie wątpliwe. Na przykład społeczność Sikhów w Kanadzie odniosła ogromny sukces. Większość z nich nie interesuje się polityką Khalistanu. To profesjonaliści, jeżdżący dużymi samochodami, mieszkający w ładnych domach, prowadzący kanadyjski styl życia. Martwią się, że dotrą do pracy na czas i będą próbować wychowywać swoje dzieci, tak jak wszyscy inni. Istnieje niewielka mniejszość, która kurczowo trzyma się przeszłości i ta niewielka mniejszość pozostaje znacząca nie ze względu na poparcie społeczne, ale raczej dlatego, że stara się utrzymać wpływy polityczne w różnych partiach politycznych zarówno z lewicy, jak i z prawicy. Mogą gromadzić zwolenników en masse, którzy będą głosować na polityków, którzy potrafią śpiewać ich piosenkę.

Na przykład w Kolumbii Brytyjskiej, na zachodnim wybrzeżu Kanady, znajduje się bardzo ważna Gurdwara, na której znajdują się wielkie plakaty Talwindera Singha Parmara, dowódcy bombowców Air India z 1985 roku. Ten człowiek jest najgorszym w historii masowym mordercą w Kanadzie. Jest sprawdzonym terrorystą, który wymordował ponad 300 zupełnie niewinnych cywilów, a ten ważny Gurdwara uważa go za bohatera i męczennika. Uchodzi im to na sucho, są pobłażani i tolerowani przez polityków, którzy wspierają ich program, odwracając wzrok w zamian za tysiące głosów w czasie wyborów.

Jaką rolę odgrywają Chiny we wspieraniu tego ruchu?

Pewnej jesieni zeszłego roku anglojęzyczna wersja The People's Daily, oficjalnej gazety Komunistycznej Partii Chin (KPCh), zamieściła uczony artykuł akademicki autorstwa zwolennika KPCh. Stwierdzono, że jeśli Indie zaczną uznawać i wspierać niepodległy Tajwan, to Chiny mogą zacząć wspierać ruchy niepodległościowe w Indiach. Tak więc dla indyjskich strategów należy wziąć pod uwagę dwóch zwolenników ruchu Khalitani na froncie północnym, Pakistańczyków i Chińczyków. A może to tylko jeden front, teraz, gdy Chiny w zasadzie posiadają Pakistan. Dzięki inicjatywie „Jeden pas, jedna droga” Chińczycy utopili miliardy dolarów w Pakistanie. Pakistan jest w drodze do Chin.

I zgadnij komu separatyści Khalistani przysięgają wierność? ‘ Sikhowie dla sprawiedliwości na przykład grupa lobbystyczna prowadząca na całym świecie kampanię na rzecz referendum w sprawie niepodległości Sikhów, oficjalnie zobowiązała się na piśmie do wierności, po pierwsze, Pakistanowi, a po drugie, Chinom. W ruchu Khalistan nie chodzi o poparcie społeczne… chodzi o geopolitykę. Chiny mogłyby dobrze tolerować, subsydiować i pomagać na różne sposoby ruch Khalistan, ponieważ sprawia on kłopoty swoim wrogom w Indiach.

Podziel Się Z Przyjaciółmi: